Legislacja
Food-Lex
 
Dodatki do żywności
i aromaty
 
Zanieczyszczenia
 
RWS - Referencyjne Wartości Spożycia
 
Trzymaj Formę !

   

 pl   en             
 
Jesteś tutaj: strona główna > AKTUALNOŚCI

AKTUALNOŚCI
Jutro ważniejsze niż dzisiaj
Z Piotrem Wierzbowskim, wiceprezesem zarządu Centrum Mięsnego Makton z Grupy Kapitałowej PKM DUDA SA, o tym, co dzisiaj jest najważniejszym tematem dla branży mięsnej w Polsce, rozmawia Małgorzata Białasiewicz

Okiem lidera rynku dystrybucyjnego, jak ocenia Pan dzisiaj sytuację i kondycję branży mięsnej w Polsce?
Sytuacja jest dobra, ale to ocena przez pryzmat dzisiejszych wyników finansowych. Bardziej natomiast zagrożone jest jutro branży. Kondycja finansowa firm, z którymi współpracujemy jest lepsza niż w końcówce 2008 r. Świadczą o tym wyniki finansowe za 2009r: oraz 2010r dobre w styczniu, w lutym zadawalające. Nie popadając w zachwyt nad sytuacją bieżącą, a myśląc o konkurencyjności branży, powinniśmy koncentrować się na przyszłości. Na tym, jak będzie wyglądał rynek w najbliższych latach. Krajowy i unijny. Musimy zmienić sposób myślenia. Patrzeć globalnie. Zamiast walczyć między sobą i poddawać polsko-polskiej konkurencji powinniśmy wzmacniać pozycję względem Unii i reszty świata. Dzisiaj nadal mało kto w branży tak patrzy. Chodzi o świadomość tego, co będzie w chwili uwolnienia rynku od barier handlu produktami rolnymi w ramach WTO. To dziś najważniejszy temat dla branży mięsnej w Polsce. Jeśli na ten moment w przyszłości nie będziemy gotowi, to utracimy konkurencyjność i rynek.

W segmencie wieprzowiny już utraciliśmy konkurencyjność, o czym dobitnie świadczy ujemny bilans handlu zagranicznego i lawinowy import do Polski i mięsa, i wyrobów...
Bilans mamy ujemny, bo nie umiemy jeszcze jako branża eksportować mięsa wieprzowego i jego przetworów. Robi to dobrze i profesjonalnie zaledwie kilka największych zakładów które potrafiły wypracować sobie kontakty, know-how, a które cierpią jednak, i to jest bolączka całej branży, na brak środków na promocję. Miejmy nadzieję, że planowane w najbliższych latach przez stowarzyszenia branżowe działania informacyjne i promocyjne na rynkach trzecich będą w końcu bardziej efektywne niż dotychczas i pomogą zwiększyć eksport.

Czy brak certyfikowanych systemów jakości polskiego mięsa nie jest barierą rozwoju eksportu?
To nie jest bariera ani w eksporcie, ani w handlu krajowym. Na razie nie mamy żadnego obowiązującego certyfikowanego systemu jakości wieprzowiny, a jednak eksportujemy i handlujemy nią w kraju. Dopóki zagraniczni odbiorcy i krajowi konsumenci nie mają świadomości dlaczego polska wieprzowina jest najlepsza, i dlaczego warto ją kupować, to mięso nawet produkowane i przetwarzane zgodnie z systemem jakości, nie będzie stanowiło istotnego wyróżnienia naszych produktów nad ogólną masą towarową, która może w przyszłości napłynąć z krajów trzecich. Do zbudowania świadomości potrzebne są jednak ogromne środki na kampanie informacyjne i promocyjne, o których wspomniałem już wcześniej. Certyfikowane systemy jakości mięsa to konieczność w znalezieniu wyraźnej przewagi konkurencyjnej. To jedyna droga jaką musimy zmierzać, by utrzymać się na rynku. Z takimi producentami jak Brazylia, Argentyna konkurować możemy tylko jakością, która wyraźnie odróżni nas od innych.

Na konferencji z okazji 15-lecia Związku „Polskie Mięso” słuchałem wystąpienia przewodniczącego unijnej organizacji przetwórców i dystrybutorów mięsa. Prezentacja pokazała, jakie obecnie są tendencje i jak wygląda biznes mięsny w Europie i na świecie. Odniosłem wrażenie, że choć nie wprost, ale padł do nas istotny przekaz. Po pierwsze, musicie się zrzeszać, organizować i łączyć, bo inaczej nikt was nie zechce. Jesteście za mali, za drodzy i słabo zorganizowani. Nikt was nie kupi ani nie zdecyduje się na fuzję. Każdy z was osobno nie istnieje w długiej perspektywie. Po drugie, wkrótce zlikwidowane zostaną bariery w handlu i jeśli nie znajdziemy znaczącego „wyróżnika” dla unijnego mięsa, wypadniemy z rynku. Różnice w technologicznych kosztach przetworzenia mięsa w UE, w Brazylii czy Argentynie są na tyle istotne, że nie mamy szansy utrzymania konkurencyjnej ceny. Odniosłem wrażenie, że niewielu słuchaczy odebrało ten przekaz…

Zatem to nie przypadek, że UE tak mocno naciska na budowanie certyfikowanych systemów jakości żywności, także mięsa…
…oczywiście. Robi to, by zbudować wewnętrzną, a nie międzynarodową barierę wejścia na unijny rynek. Jeśli uświadomimy konsumentom, że dobre produkty, to te certyfikowane znakami jakości, a inne są „podejrzane”, to będzie istotna bariera wejścia. Wystarczy spojrzeć, jakie programy Unia teraz dotuje. To świadoma polityka i strategia szukania przewagi na rynku w niedalekiej przyszłości. Warto to widzieć i rozumieć. Czasu mamy niewiele. W chwili uwolnienia handlu zaleje nas tańsze mięso argentyńskie i brazylijskie. Takie zagrożenie istnieje już w perspektywie dwóch lat, czyli po 2012 roku.

Potrzebujemy więc certyfikowanych systemów jakości, takich jak System Jakości Wieprzowiny PQS?
Branża i wszystkie jej organizacje powinny to rozumieć. I nie torpedować systemu gotowego i wdrażanego już na rynku przez producentów żywca i przetwórców tylko dlatego, że powstał z inicjatywy takiej a nie innej organizacji. Dobrze byłoby współpracować w interesie całej branży, wizerunku i marki polskiego mięsa, łaczyc pomysły, kampanie i przede wszystkim budżety. Systemy jakości żywności są dla UE, dla polskich producentów żywności ostatnią linią obrony przed konkurencją z Ameryki Południowej, USA czy Kanady. Jutro jest zagrożone, ale widać drogę, którą powinniśmy szybko ruszyć w sposób zorganizowany i konsekwentny.

Dziś angażowanie się w produkcję, przetwórstwo i dystrybucję mięsa w certyfikowanym systemie jakości to duża inwestycja z myślą o przyszłości. Nie wszyscy są na to gotowi, nie wszyscy tak myślą. Dlatego na razie jesteśmy w tym sami.

Co się najlepiej sprzedaje w branży mięsnej?
Trudność polega na tym, że to dynamiczny proces i trudno na takie pytanie odpowiedzieć konkretnie. Każdego dnia co innego, na tej samej ulicy i w każdym sklepie coś innego. Najwięcej sprzedajemy wędlin, ale trudno określić jakich konkretnie, bo to się zmienia; dalej - świeżej wieprzowiny oraz drobiu, na końcu jest wołowina. Rynek jest dynamiczny. Musimy nie tylko obserwować trendy, lecz także skutecznie je przewidywać.

Jak Pan ocenia rozwój mięsnych produktów convinience? To bliska czy raczej daleka przyszłość?
Na razie popyt na te produkty jest słaby. Uważamy jednak, że ten rynek będzie się rozwijał ze wzrostem zamożności Polaków i ich oczekiwań związanych z wygodą i tempem życia. Już podejmujemy działania, które nas w tym segmencie rynku ulokują. Oczywiście adekwatnie do udziału tych produktów w całościowych obrotach. Dystrybucja produktów convinience to wyzwanie, które wiąże się z dużymi nakładami.

Z iloma dostawcami współpracujecie?
To 50-60 firm.

Co Pana zdaniem wymusi w końcu konsolidację w branży?
Musi pojawić się kapitał. Nie ma konsolidacji bez pieniędzy. Niestety jest też tak, że wystarczą trzy miesiące dobrego handlu mięsem i wszyscy zapominają o konsolidacji, bo każdy sam woli robić biznes.

To może, choć dużo o tym się mówi, to nikomu nie zależy na konsolidacji…
Nam, jako Grupie Kapitałowej PKM DUDA, której jesteśmy częścią zależy. Byliśmy przecież jednym z konsolidatorów branży w ostatnich latach. Sytuacja jest dziś jednak taka, i dotyczy ona całej branży, że brakuje kapitału, a nikt nie ma modelu konsolidacji bez pieniędzy. To istota. Konsolidacja po polsku, czyli bez pieniędzy, to trudny model. Doświadczenie uczy, że mało realny. Były już takie inicjatywy i upadły. Nasze rozdrobnienie nas martwi. Żaden z zakładów, poza wspomnianymi kilkoma największymi, nie jest w stanie osiągnąć takiej dywersyfikacji sprzedaży, by w sposób rentowny reagować na bieżące potrzeby rynku. Jeżeli dzisiaj na przykład cena schabu spada do 10 zł za kilogram, to by utrzymać rentowną produkcję powinniśmy podnieść ceny innych asortymentów. Polskie zakłady nie mogą tego zrobić, tak jak robią to zagraniczni kontrahenci - Niemcy, Duńczycy. Dlaczego? Bo nie mają rynków zbytu na pozostałe elementy, na których są w stanie zrealizować marżę. To są najczęściej rynki spoza UE -Korea, Japonia, Tajwan czy Chiny, Dopóki jednak nie wejdziemy na rynki trzecie i nie zaczniemy tam operować na dużą skalę, nie rozwiążemy problemów w kraju. W dalszym ciągu nie mamy uprawnień na Chiny, choć kilka misji handlowych mamy za sobą. Jeśli chodzi o ten akurat rynek to pojawia się pytanie i prośba o aktywną politykę państwa na szczeblu rządowym Dalej, wzorem innych krajów powinniśmy w sposób zorganizowany eksportować tańszy i poszukiwany na tamtych rynkach asortyment z gorszych jakościowo gatunków mięs. Sposobem takiej organizacji może być porozumienie branżowe, w ramach którego np. wspólnie uczestniczymy w targach. Ważne jest wsparcie czysto handlowe i operacyjne na wielu płaszczyznach.

Co przyniesie pojawienie się na krajowym rynku tak dużego gracza jak Pini Polonia?
Zaostrzy się konkurencja w dostępie do surowca, ale nie spowoduje to paniki na rynku. Liderzy latami budowali systemy kontraktacji i dostępu do żywca.

Interesujące są przesłanki tego wejścia. Skąd, Pana zdaniem, ta decyzja?
Trudno powiedzieć. Warto byłoby zapytać o to pana Piero Pini… Jakie ma plany w Polsce, co chce robić? Czy przewiduje alianse, by zapewnić sobie dostęp do surowca i rynków zbytu? Decyzję o wejściu tego gracza podjęto trzy lata temu w innych okolicznościach rynkowych. Realizacja wypadła w nie najlepszym momencie, biorąc pod uwagę walkę o surowiec. Niewątpliwie start może być trudniejszy.

Dziękuję za rozmowę.


Dodaj do:   Dodaj kanał RSSRSS   Dodaj do facebook.comFacebook

pełna lista aktualności

 

Komentarze

Dodaj komentarz


Członkowie PFPŻ ZP

Dołącz do nas!
Serwis PFPŻ wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.
Akceptuję politykę prywatności i wykorzystywania plików cookies w serwisie
zamknij