Szefowie działających w Europie koncernów, czyli Unilever, Coca-Cola, 
Mars, a także Intel, Philips, Shell, Alstom Power i Deutsche Telekom 
spotkali się w czwartek z przewodniczącym Komisji
  Europejskiej oraz z komisarzami UE ds. klimatu i środowiska.
  "Dyskutowano o perspektywach postępu europejskiej polityki 
klimatycznej i o tym, czy biznes może odgrywać bardziej aktywną rolę w 
tworzeniu tej polityki. Ta grupa firm jest znana z tego, że jest
  progresywna, jeśli chodzi o ambicje klimatyczne" - poinformował Isaac 
Valero-Ladron, rzecznik komisarz UE ds. klimatu Connie Hedegaard.
  Dodał, że biznes rozmawiał z KE czy ambicje klimatyczne UE mogą być 
wyższe, za ich hamowanie obwiniana jest Polska. Valero-Ladron zapewnił, 
że KE słucha w tej sprawie zarówno "tych, którzy chcą
  ambitniejszej polityki klimatycznej, jak i tych, którzy uważają, że 
Europa nie jest na to gotowa". Wśród ambitnych celów, poza dalszym 
zmniejszaniem emisji CO2, wymienił większą oszczędność
  energii.
  Jak powiedział rzecznik KE Cezary Lewanowicz, inwestycje w zieloną 
gospodarkę muszą być postrzegane przez kraje UE i biznes "nie jako 
wydatki, ale jako inwestycje we wzrost", nie wszystkie jednak
  kraje tak je postrzegają. Barroso miał podziękować firmom za wsparcie 
tego kierunku rozwoju. "Inwestycje w informatykę, nowe technologie, w 
wydajność energetyczną mogą szybko przynieść pozytywne
  efekty dla europejskiej gospodarki" - powiedział Lewanowicz.
  Cytowana przez Reutersa szefowa Acciona Energy Carmen Becerril 
podkreśliła, że UE nie osiągnie klimatycznych celów, jeśli nie wzrośnie -
 około trzykrotnie - obecna cena za pozwolenia na emisję CO2.
  Niska cena nie zachęca firm do zielonych inwestycji. "Od kilku lat 
myślimy o cenie 20 euro za tonę CO2 (obecnie ok. 7 euro - PAP). To byłby
 dobry sygnał (dla rynków - PAP)" - powiedziała Becerril.
  Niedawno komisarz Hedegaard zapowiedziała raport o unijnym systemie 
handlu pozwoleniami na emisję CO2 (ETS), nie wykluczyła propozycji zmian
 w harmonogramie aukcji. Może to oznaczać przesunięcie
  pewnej liczby pozwoleń, które są przeznaczone do sprzedaży w latach 
2013-2020, a tym samym ograniczenia ich liczby w tym czasie. KE chce w 
ten sposób zaradzić niskiej cenie za pozwolenia, ponieważ
  ograniczona podaż spowoduje wzrost ceny. Sprzeciwia się temu Polska, 
która uważa taki krok za "ręczne sterowanie" rynkiem.
  Ponadto Polska - w obawie przed kosztami dla gospodarki - zawetowała 
zwiększanie celów redukcji emisji CO2 w UE po 2020 r. zanim nie zrobią 
tego globalni partnerzy UE; KE nie wyklucza jednak
  propozycji w tej sprawie. 
(Źródło: PAP).